Moja żona zapytała: „ I z kim ty teraz tak będziesz wieczorami rozmawiał przez telefon?” Tak, chyba tylko nasze żony widzą, ile godzin przegadaliśmy „naprawiając świat”, kłócąc się i planując.
Teraz, kiedy wstawiam Twoje zdjęcie i w sobotę, kiedy zobaczyłem Twój nekrolog na mieście, to jest jakaś abstrakcja. Cały czas słyszę Twój śmiech, czuję jak łapiesz mnie za ramię, żeby powiedzieć, obniżonym głosem, prosto w oczy, coś ważnego.
Nasze spotkanie było jak zawsze w takich przypadkach- przypadkiem. Kiedy z grupą kolegów z Pamax-u postanowiliśmy, że trzeba gdzieś się zapisać, obojętnie czy PiS czy PO (wtedy to było to samo)- nasz znajomy powiedział, że ma takiego kumpla co zna kogoś z Opola. I tak dzięki Tobie trafiliśmy do opolskiej PO. Potem doszliśmy do wniosku, że wprawdzie Opole jest fajne ale bliższy ciału jest jednak Kluczbork. Tu zrobiliśmy razem rewolucję w strukturach? a potem przyszedł czas zmagań z rzeczywistością. Ale zawsze razem.
Byłeś niezwykle skuteczny, już w pierwszych naszych wspólnych wyborach samorządowych w 2006 r., zostałeś radnym a ja Ci zazdrościłem. Ligota Górna i Zamecka nie miała lepszego stronnika i fana w kluczborskiej Radzie Miejskiej. Inwestycje, świetlica, oświetlenia i ulice- to Twoje, mozolnie i konsekwentnie wydreptane sukcesy, często kosztem życia rodzinnego.
Mieliśmy kolejne plany na kolejne lata. Wiem od ludzi, że pracowałeś już nad kolejną sprawą o której rozmawialiśmy parę tygodniu temu. Potem dowiedziałem się, że jesteś w szpitalu. Nie chciałem Ci przeszkadzać. Przecież omówimy sprawy, jak wrócisz do zdrowia. Znów mnie opieprzysz, sprowadzisz na ziemię, powiesz co jest tak naprawdę ważne, żeby nie patrzeć na logo a na ludzi.
Tak, już nie porozmawiamy. Ale wiem, że zawsze przed trudnymi sprawami zadam sobie pytanie: „A co na to by powiedział Alfred?”
Do zobaczenia.